Польские сказки
Шрифт:
– Id'z ty co tchu nazad i zamknij wr'otnie (иди = беги что есть духу обратно и запри дверь; wr'otnia – диал. дверь риги; dech – дыхание, дух; co tchu – во весь дух, что есть духу; nazad – уст. диал. назад, обратно), zeby jej nikt nie m'ogl otworzy'c (чтобы её никто не мог открыть), bo jak zobacza zabite owce (потому что если увидят забитых овец), to nas beda goni'c (то будут за нами гнаться). Przynie's tez co do jedzenia (принеси также что-нибудь поесть: «для пищи»; do – для /при указании на назначение чего-л., иногда перев. беспредложной конструкцией/; jedzenie – еда, пища).
Nie wiedzieli potem, co czyni'c; wiec im Maciu's doradzil, aby poodnosi'c zabite owce do owczarni, zamkna'c i umyka'c do boru, p'oki tatu's nie wr'oca. Zaczeli wiec d'zwiga'c owce do owczarni, zawsze po dwie na raz, a Maciusiowi kazali bra'c po trzy albo po cztery. Kiedy juz wszystkie poznosili, zabrali sie w droge i uciekali do boru. Ubiegli tez juz spory kawal lasu, gdy im sie przypomnialo, ze nie zamkneli owczarni; wiec rzekli do Maciusia:
– Id'z ty co tchu nazad i zamknij wr'otnie, zeby jej nikt nie m'ogl otworzy'c, bo jak zobacza zabite owce, to nas beda goni'c. Przynie's tez co do jedzenia.
Maciu's wr'ocil tedy do wsi (тогда
Maciu's wr'ocil tedy do wsi, nakradl matce ulezalek i porwal banie z octem. Potem poszedl do owczarni, zamknal wierzchnia polowe wr'otni, a spodnia wystawil z zawias i wzial na plecy, i my'slal sobie: „Kiedy wr'otnie mam na plecach, to jej nikt nie otworzy”. Nie uciekal tez bardzo, bo sie bal, zeby go kto nie gonil. A gdy przyszedl do braci, podal im wr'otnie i rzekl:
– Mozecie sami pilnowa'c (можете сами следить), zeby jej kto nie otworzyl (чтобы её никто не открыл). A oni m'owili (а они говорили):
– Taki's ty madry (таков-то твой ум: «такой ты умный»), psie glupcze (дурак ты этакий)? Ale poczekaj jeno (но подожди только; jeno – книжн. только, лишь), kiedy's wr'otnie dotad przyni'osl (если ты дверь досюда принёс; dotad – до этого места, досюда; przynie's'c – принести), to ja poniesiesz i dalej (то понесёшь её и дальше)!
– Wr'otnie poniose (дверь я понесу) – odpowiedzial Maciu's (ответил Мацюсь) – ulezalki i bania cieza mi bardzo (/но/ груши и банка тяжелы для меня очень: «тяготят меня очень»; ciaze'c komu's – тяготить кого-л., быть в тягость кому-л.), wiec je powiesze na wr'otni (поэтому я повешу их на двери; powiesi'c – повесить; je – их /вин. падеж от местоим. one/), niech ona tez troche d'zwiga (пусть она тоже немного несёт).
– Mozecie sami pilnowa'c, zeby jej kto nie otworzyl. A oni m'owili:
– Taki's ty madry, psie glupcze? Ale poczekaj jeno, kiedy's wr'otnie dotad przyni'osl, to ja poniesiesz i dalej!
– Wr'otnie poniose – odpowiedzial Maciu's – ulezalki i bania cieza mi bardzo, wiec je powiesze na wr'otni, niech ona tez troche d'zwiga.
Jak powiedzial, tak zrobil (как сказал, так /и/ сделал). Potem szli znowu wszyscy trzej glebiej w gaszcz (потом шли = пошли снова все трое глубже в чащу; gaszcz – чаща, лесные заросли), a szli, p'oki sie nie 'sciemnialo (а шли, пока не стемнело; 'sciemnie'c – стемнеть); dopiero w nocy wle'zli na wysoka sosne (лишь ночью влезли на высокую сосну; w nocy – ночью), aby tam przenocowa'c (чтобы там переночевать). Ledwo co sie na nia wdrapali (только что они на неё вскарабкались), uslyszeli halas jaki's pod drzewem (услышали
Jak powiedzial, tak zrobil. Potem szli znowu wszyscy trzej glebiej w gaszcz, a szli, p'oki sie nie 'sciemnialo; dopiero w nocy wle'zli na wysoka sosne, aby tam przenocowa'c. Ledwo co sie na nia wdrapali, uslyszeli halas jaki's pod drzewem. Nadeszli tam bowiem ludzie, kt'orzy nosza to, co nie chce chodzi'c, a znajduja rzeczy, kt'ore jeszcze nie byly zgubione. Po prostu nazywaja ich zlodziejami.
Wszystkich razem bylo sze'sciu (всех вместе /их/ было шесть), a kazdy chlop w chlopa jako dab (а каждый /из них/ здоровенный мужик; chlop jak dab – разг. здоровенный мужик). Usiedli oni sobie pod sosna i zaczeli nieci'c ogie'n (сели они себе под сосной и начали разводить огонь; usia's'c – сесть;nieci'c – разжигать; nieci'c ogie'n – разводить огонь), a przy ogniu piekli pieczenie (а у огня пекли жаркое; przy – при, у; piecze'n – жаркое). Na so'snie ledwo dychali owczarkowie ze strachu i pocili sie jak myszy (на сосне подпаски едва дышали от страха и потели как мыши; ze – от /об эмоц. сост./). Ale Maciu's najbardziej sie pocil (но Мацюсь потел больше всех), bo ciagle trzymal jeszcze na plecach owa wr'otnie (потому что всё ещё держал на спине ту дверь; ciagle – постоянно, непрерывно; ciagle jeszcze – всё ещё), kt'ora mu bardzo ciezyla (которая была для него очень тяжёлой). Jemu sie za's zdalo (ему же показалось), ze to ulezalki tak cieza (что это груши такие тяжёлые), wiec rzekl po cichu do starszego brata (поэтому он сказал тихо старшему брату; po cichu – тихо):
Wszystkich razem bylo sze'sciu, a kazdy chlop w chlopa jako dab. Usiedli oni sobie pod sosna i zaczeli nieci'c ogie'n, a przy ogniu piekli pieczenie. Na so'snie ledwo dychali owczarkowie ze strachu i pocili sie jak myszy. Ale Maciu's najbardziej sie pocil, bo ciagle trzymal jeszcze na plecach owa wr'otnie, kt'ora mu bardzo ciezyla. Jemu sie za's zdalo, ze to ulezalki tak cieza, wiec rzekl po cichu do starszego brata:
– Stachu (Стах)! Stachu! bo rzuce ulezalki (я же брошу груши)!
– Nie rzucaj (не бросай), psie glupcze (дурак ты этакий)! – odpowiedzial Stach (ответил Стах; odpowiedzie'c).
Ale ulezalki juz po galeziach na d'ol lecialy (но груши уже по ветвям вниз летели; gala'z – ветвь), wiec zlodzieje m'owili (так что воры говорили):
– Niedaleko do rana (недалеко до утра), bo wiatr mocniejszy otrzasa szyszki (потому что ветер более сильный = усиливается /и/ стряхивает шишки; mocny – сильный). Maciusiowi nie przestala ciezy'c wr'otnia (Мацюся не перестала тяготить дверь), a on my'slal (а он думал; my'sle'c), ze to pewno bania z octem taka ciezka (что это, наверно, банка с уксусом такая тяжёлая), i rzekl znowu (и сказал снова):
– Stachu! Stachu! bo rzuce ulezalki!
– Nie rzucaj, psie glupcze! – odpowiedzial Stach.
Ale ulezalki juz po galeziach na d'ol lecialy, wiec zlodzieje m'owili:
– Niedaleko do rana, bo wiatr mocniejszy otrzasa szyszki. Maciusiowi nie przestala ciezy'c wr'otnia, a on my'slal, ze to pewno bania z octem taka ciezka, i rzekl znowu:
– Stachu!! Stachu! bo puszcze banie (я же выпущу банку)! Stach nie dal mu puszcza'c i m'owil (Стах не дал = не давал ему /её/ выпускать и говорил):